Odroczona gratyfikacja – czym jest i jak się jej nauczyć, budując relację z Dzieckiem?


Z pojęciem odroczonej gratyfikacji pierwszy raz spotkałam się cztery lata temu na wdrożeniu do roli Wolontariusza Akademii Przyszłości. Z początku zrozumiałam tylko tyle, że mogę się nigdy nie dowiedzieć, czy moje działania przyniosły jakieś owoce. Niełatwa perspektywa. Natomiast właściwa praca z Dzieckiem pokazała mi, czym w praktyce ta odroczona gratyfikacja jest.

Odroczona gratyfikacja to umiejętność odmówienia sobie korzyści w danym momencie, żeby w późniejszym czasie móc cieszyć się z większej nagrody i większego sukcesu. Odroczona gratyfikacja jest pracą nad realizacją małych, codziennych celów, które później składają się na jeden, duży sukces.

Przemek – mój Podopieczny

Przed pierwszym spotkaniem z Przemkiem wiedziałam tylko tyle, że to jego druga edycja w Akademii Przyszłości. Chciałam wejść w tę relację, nie nastawiając się na nic. Poza tym, uznałam to za bycie fair wobec niego, bo przecież Przemek też zupełnie nie wiedział, kto na niego czeka.

Spotkania jeden na jeden, które są bazą działań Akademii Przyszłości, pozwalają na stopniowe budowanie zaufania w relacji Tutor – Dziecko. Świadomość rozpoczynania tej rocznej przygody była jednocześnie ekscytująca i pełna niepewności. Miałam jednak w głowie cel – dotarcie do prawdziwych przyczyn trudności Przemka, zrozumienie ich i wspólne znalezienie rozwiązań, nie zapominając oczywiście o rozwijaniu jego mocnych stron.

Wspieraj Dzieci z Akademii Przyszłości,
by nie czuły się same w budowaniu wiary w siebie.

Ufunduj Indeks dla Dziecka z Akademii Przyszłości
i daj mu szansę na lepszą przyszłość.

Znacie ten słodki smak sukcesu? Odroczonej gratyfikacji można nauczyć się w każdym wieku

By lepiej zrozumieć pojęcie odroczonej gratyfikacji, warto przyjrzeć się pewnemu eksperymentowi. W latach 60-tych XX wieku Walter Mischel przeprowadził eksperyment z piankami cukrowymi tzw. Marshmallow. Chciał zbadać, w jaki sposób Dzieci w wieku przedszkolnym reagują na propozycję otrzymania dwóch małych nagród (pianki cukrowe lub ciasteczka) pod warunkiem, że wytrzymają z ich zjedzeniem 15 minut. Eksperyment pokazał zdolność rezygnacji z natychmiastowych, ale niewielkich korzyści (jedna pianka) na rzecz dużo większych korzyści odroczonych w czasie (dwie pianki).

Późniejsze badania pokazały, że umiejętność kontroli emocji i odkładania krótkoterminowej korzyści jako wrodzona cecha Dzieci, nie jest jedynym źródłem życiowego sukcesu. Na sukces ma wpływ wiele czynników, w tym: samokontrola, umiejętność oceny zaufania, czynniki środowiskowe czy socjalizacja. Najważniejszy wniosek – odroczonej gratyfikacji można się nauczyć w każdym wieku.

Poznajcie swoje oczekiwania i możliwości

Moje początki w kontakcie z Przemkiem nie były łatwe, byłam bardziej speszona, niż mogłam podejrzewać. Nie chciałam grać dorosłej, która ma wszystko pod kontrolą i scenariusz na każdą sytuację. Postanowiłam pójść za tą niepewnością i być autentyczna w nowej dla mnie sytuacji. Pierwsze spotkania wyglądały inaczej niż sobie je wyobrażałam – próbowałam zrozumieć swojego Podopiecznego i lepiej go poznać. Pod koniec listopada zaproponowałam Przemkowi, byśmy wspólnie ustalili nasz plan zajęć na grudzień. Byliśmy wtedy po dwóch zajęciach, więc na trzecich postanowiłam z nim porozmawiać o tym, co chciałby robić na spotkaniach. Wypisałam na tablicy daty naszych spotkań i obok mieliśmy wspólnie stworzyć bank pomysłów na spotkania.

Jakież było moje zdziwienie, gdy poznałam kaliber oczekiwań chłopca – „To ja bym chciał iść do kina, na gokarty i na łyżwy!”. Jego wyobrażenia zupełnie rozminęły się z moimi. Wiedziałam, że nie jestem w stanie sprostać tym propozycjom z kilku powodów. Po pierwsze działania Akademii Przyszłości opierają się na rozwoju poprzez wspólną pracę, na wsparciu Dziecka w jego działaniach. I o ile byłabym zawodową łyżwiarką albo zapaloną kierowczynią samochodową, łatwiej byłoby się tą pasją z Przemkiem podzielić. Tak jednak nie było. Kolejną barierą były po prostu względy bezpieczeństwa. Te zajęcia były trudne. Wyszłam z nich trochę zmęczona i zniechęcona do dalszej pracy, bo zmierzyłam się z pierwszą przeszkodą. A przynajmniej tak to wtedy wyglądało w mojej głowie.

A co, jeżeli nie dzieje się nic spektakularnego?

Po kilku dniach pochyliłam się nad naszym spotkaniem jeszcze raz, próbując pozbyć się tego poczucia bezradności i popatrzeć na zaistniałą sytuację szerzej. Co powoduje, że właśnie te gokarty, łyżwy czy kino zwiększają atrakcyjność naszych spotkań w oczach Dziecka? Gokarty, łyżwy, kino – powtarzałam sobie w głowie. I za którymś razem pojawiła się taka myśl: a co jeśli Przemek sądzi, że ważne i FAJNE rzeczy są tylko wtedy, kiedy dzieje się naprawdę coś dużego, wymagającego niemalże odświętnego, specjalnego stroju?

Po raz kolejny chwyciłam się intuicji. Przypomniałam sobie Magdę – samą siebie, dorosłą – która jeszcze nie tak dawno sama czekała w swoim życiu na rzeczy wielkie (np. długi urlop, koncert), zupełnie nie zwracając uwagi na codzienność, która również obdarzała mnie wieloma cudownościami, ale nie byłam w stanie w ogóle tego dostrzec, a tym bardziej docenić.

Radości z codzienności i osiąganie małych celów

Następne zajęcia rozpoczęłam od pytania: „Co dobrego/miłego przydarzyło Ci się w ciągu ostatniego tygodnia, od naszego ostatniego spotkania?”. Przemek spojrzał na mnie jak na kosmitkę i odpowiedział „No nic, może dzisiaj będzie miło, jak pójdziemy na gokarty”. Oczywiście nie było to moim planem na naszą wspólną godzinę. Ja opowiedziałam mu, że spotkałam koleżankę, której dawno nie widziałam i poszłam na pizzę do ulubionej restauracji. Na początku nie robiło to na nim żadnego wrażenia.

Ja jednak uparcie, co spotkanie pytałam o chociaż jeden pozytyw ubiegłego tygodnia i od grudniowego „nic” przeszliśmy do zagospodarowania pierwszych piętnastu minut każdego spotkania na uważność i wdzięczność za zdarzenia minionego tygodnia. Okazało się, że korzyści z tych naszych rozmów było więcej. Przemek otworzył się przede mną, nauczył się doceniać radości dnia codziennego, był zainteresowany także tym co u mnie.

Moje dwie pianki Marshmallow

I gdzie w tym wszystkim jest odroczona gratyfikacja? Z mojej perspektywy jako Tutorki w tym, że po 2 miesiącach naszej współpracy, chłopiec, który chciał robić rzeczy „wow” jak gokarty, łyżwy, kino; zaczął czerpać radość z małych rzeczy dnia codziennego – te zmiany zaczęły być widoczne coraz bardziej na kolejnych naszych spotkaniach. Z tygodnia na tydzień Przemek z chłopca, który był zamknięty na swoje emocje i skupiony jedynie na swoich potrzebach, nauczył się wsłuchiwać w siebie, słuchając także tego, co ja mam do opowiedzenia.

Nigdy nie zapomnę dnia, w którym Przemek przyszedł na nasze spotkanie w nieco gorszej formie. W pewnym momencie zapytałam, czy może nie potrzebuje wrócić do domu i położyć się, żeby nabrać sił. Chłopiec potwierdził, że to nie jest jego najlepszy dzień i rano nie czuł się wyśmienicie, ale zdecydował się pójść do szkoły, bo inaczej mama nie puściłaby go „na Akademię” po południu. Moje serce zabiło szybciej, a fala szczęścia przepłynęła przez całe ciało. To było to, to był mój sukces, na który pracowałam miesiącami i on właśnie się zwerbalizował. To, co na początku było nudą i niezbyt atrakcyjnym pomysłem na wspólne spędzanie czasu, okazało się bardzo istotnym elementem w cotygodniowej rutynie Przemka. Przemek chciał robić na spotkaniach coś fajnego, ważnego i tak było, choć w nieco innym “opakowaniu”. Dla mnie jego postawa była ważna, bo odebrałam to tak, jakby powiedział mi: “Spotkanie z Tobą, rozmowa z Tobą jest dla mnie na tyle ważna, że poszedłem do tej szkoły, chociaż mogłem zostać w domu.” Oto odroczona gratyfikacja!

O niektórych sukcesach być może nigdy nie będziemy wiedzieć, bo czasem praca z Dzieckiem najbardziej owocuje już po jej zakończeniu (w kolejnym roku szkolnym, w nowej szkole itp.). Sztuką w pracy Tutora, czy jakiejkolwiek innej osoby, która ma wpływ na Dzieci z najbliższego otoczenia, jest stawianie sobie i Dziecku realnych wyzwań, nie przesadzając z oczekiwaniami oraz cieszenie się każdym, pojedynczym sukcesem i krokiem na przód. Mam nadzieję, że Przemek nadal pamięta o radościach dnia codziennego. Kto wie, może i on nauczył kogoś zwracać na nie uwagę?

Magdalena Wojtyniuk Wolontariuszka Akademii Przyszłości w miętowej bluzce

Magdalena Wojtyniak

Wolontariuszka Akademii Przyszłości z czteroletnim stażem. Kiedy działa, czuje, że żyje. Fascynują ją ludzie i ich historie, nie wyobraża sobie życia w pojedynkę. Uwielbia tańczyć, przebywać w wodzie, śmiać się i głaskać zwierzęta. Sprawianie prezentów najbliższym traktuje jako hobby.

Wspieraj Dzieci z Akademii Przyszłości,
by nie czuły się same w budowaniu wiary w siebie.

Ufunduj Indeks dla Dziecka z Akademii Przyszłości
i daj mu szansę na lepszą przyszłość.

To również Cię zainteresuje: