Nawet dla jednego Podopiecznego Akademii Przyszłości warto!  


– rozmowa o relacjach Wolontariusz – Dziecko 

Nawet jeżeli miałybyśmy pomóc jednemu uczniowi, to warto!”. Ta decyzja jednej ze szkół podstawowych, żeby zostać w Akademii Przyszłości mimo jednego Podopiecznego – odmieniła życie młodego człowieka. Dzięki Wolontariuszowi Akademii chłopiec skończył podstawówkę, zmienił nastawienie do siebie i świata, dostał się do szkoły zawodowej. I jest w niej najlepszym uczniem. Przeczytaj wywiad z Przedstawicielką szkoły, która działa w programie społecznym Akademia Przyszłości. Znajdziesz w nim dużo wzruszających historii Podopiecznych i Wolontariuszy.  

Z rozmowy wybrzmiewa informacja, że spotkania w ramach Akademii Przyszłości mają moc odmieniania życia Podopiecznych.  

A ta moc kryje się w podarowanym przez Wolontariuszy czasie – godzina tygodniowo; obecności – 100% uwagi skierowanej na Dziecko; żywym zainteresowaniu; uważnym dialogu.

Wspieraj Dzieci z Akademii Przyszłości,
by nie czuły się same w budowaniu wiary w siebie.

Ufunduj Indeks dla Dziecka z Akademii Przyszłości
i daj mu szansę na lepszą przyszłość.

Magdalena Bogusz, Stowarzyszenie WIOSNA: Zacznę od najprzyjemniejszego dla mnie pytania, czy pamięta Pani historię Podopiecznego albo Podopiecznej, w której widać zmiany dzięki spotkaniom z Wolontariuszem lub Wolontariuszką z Akademii Przyszłości?

Małgorzata, Przedstawicielka szkoły: Byłam świadkiem cudownego momentu. Do szkoły przyszedł były Wolontariusz. W zeszłym roku miał pod opieką jednego chłopca. Jak zawołałam go przez mikrofon, a on zobaczył Wolontariusza, na jego twarzy pojawił się uśmiech od ucha do ucha. Przebiegł przez salę i po prostu rzucił się Wolontariuszowi w ramiona. To było bardzo wzruszające. W tym roku ma inną Wolontariuszkę, którą też bardzo lubi. Gdy mija mnie na korytarzu, mówi, że miał bardzo fajne zajęcia.  

Ile lat ma ten chłopiec?   

Jest w 3. klasie, czyli ma 10 lat. Rozmawiałam z wychowawczynią tego chłopca i ona powiedziała, że widzi przeogromne zmiany w jego funkcjonowaniu. Uważa, że te zmiany zachodzą dzięki spotkaniom w ramach Akademii. Chłopiec jest w programie od pierwszej klasy. Jak na koniec roku szkolnego chłopiec dostał na forum klasy dyplom uczestnictwa w programie, to było dla niego tak budujące. Wysoko podnosił czoło. Bardzo mu to dużo dało. Poczuł się mocny, silny. A on za nic innego nie dostałby dyplomu. Nie miał wzorowego zachowania, nie miał sukcesów edukacyjnych, nie był dobry w sporcie, ale wyszedł na środek i odebrał dyplom. Wszyscy bili mu brawo. A on był dumny, że został wyróżniony.   

To pewnie zadziałało jak domino. Od tego momentu zaczęły się zmiany?  

Wychowawca, który pracuje z nim na co dzień, niejednokrotnie już dziękował mi na korytarzu za udział chłopca w Akademii. Inne osoby również dostrzegały te zmiany. Bardzo często jest tak, że jeśli w jednej klasie jest Dziecko w Akademii i wychowawca widzi efekty, to kieruje kolejne Dzieci do programu.  

Jakie jeszcze zmiany dostrzegli wychowawcy w tym chłopcu?   

Na pewno wzrosła jego pewność siebie, zaangażowanie w to, co robi, nastąpiła poprawa relacji rówieśniczych. Ujawniły się kompetencje organizacyjne. Teraz ma na twarzy wypisane „wszystko mogę.” Poprawiły się wyniki edukacyjne. A wcześniej wychowawca zastanawiał się, czy nie powinien powtarzać roku i nie powtarzał!  

Jakie korzyści dla Dziecka i Wolontariusza płyną właśnie z tej współpracy 1: 1. Jaką wartość ma ten wspólnie spędzony czas?  

Wolontariusz oddaje 100% uwagi Dziecku. Jest to niczym nie rozproszony czas. Nie ma telefonów, pracy, obiadu. Jest tylko rozmowa, skupienie na osobie. Jest radość i śmiech. Podczas takich zwykłych zabaw, gier planszowych. Dochodzi do niewymuszonej rozmowy i wtedy Dziecko mówi o swoich trudnościach. Po zajęciach z Wolontariuszami widzę, jak Dzieci wychodzą naprawdę uśmiechnięte, zadowolone. Bo całą godzinę grały w gry planszowe i to jest naprawdę bardzo cenny czas. Często jest tak, że one potem już w ogóle nie mają takiego czasu 1:1. Żyjemy w czasach, że czasami nam się wydaje, że ważniejsze są pieniądze i praca. 

Budujące są Pani relacje i wspomnienia. Bardzo miło tego słuchać. Czy ma Pani w pamięci jeszcze jakąś inną historię przemiany Podopiecznego Akademii?  

Pamiętam chłopca z szóstej klasy, który stracił tatę. Po rozmowie z jego wychowawcą zdecydowaliśmy, że zgłosimy chłopca do programu. Był bardzo zamknięty w sobie, miał stany depresyjne. To była nieprzerobiona żałoba. Pamiętam, jak byłam na inauguracji Akademii Przyszłości. Był tam też ten chłopiec. Widziałam, że chciał stamtąd uciec. Jego mama poprosiła, że jeżeli jest taka możliwość, to żeby Wolontariusz był mężczyzną. Udało się to zrealizować. Teraz jest to wspaniała relacja. Widuje ich bardzo często, bo mamy równolegle zajęcia w salach obok. No i widzę na twarzy tego chłopca uśmiech. Naprawdę! Pamiętam ogromny stres jednego i drugiego, bo byłam przy pierwszym spotkaniu. Pamiętam, że chłopiec nie chciał wyjść z szatni. Przeciągał przebieranie butów, chowanie rzeczy do szafy. Bardzo się krępował. A teraz to jest po prostu inny krok, inna postawa ciała, uśmiech. No wielka radość, jak się na to patrzy. To jest ogromny sukces. Wiadomo, że w większości przypadków to są takie mniejsze sukcesy, ale również ważne.  

Czy w Akademii był już taki przypadek Dziecka w żałobie, któremu pomógł Wolontariusz? 

Kilka lat temu była podobna sytuacja. Chłopiec z trzeciej klasy był wychowywany tylko przez mamę, bo tata zginął w wypadku samochodowym. Mimo że od śmierci minęło dużo czasu, to były pewne nieprzepracowane rzeczy i one bardzo rzutowały na funkcjonowanie szkolne i rodzinne tego chłopca. Pamiętam jego Wolontariusza i ich bardzo fajną relację, a także przemianę. Umawiali się na deskorolkę przed szkołą. Było widać ogromną zmianę, szczególnie w relacjach tego chłopca z rówieśnikami oraz stosunku do obowiązków szkolnych. Rodzina chłopca wyprowadziła się, zmienił szkołę i nie znam jego dalszych losów, ale myślę, że spotkania z Piotrem, wolontariuszem znacząco wpłynęły na jego życie. 

Czy wychowawcy też dostrzegają zmiany w swoich uczniach i uczennicach?  

Wychowawcy wierzą w sens Akademii. Są tacy, którzy są bardzo skupieni na swojej klasie, zorientowani na rozwiązywanie problemów. Wiem, że co roku będę miała od nich rekomendację Dziecka do Akademii. Tak było z chłopcem, który 8 lat był w Akademii, do końca podstawówki. Pamiętam właśnie takie popołudnia, późna jesień, ciemno i ten Wolontariusz czekający na ucznia i ten chłopiec schodzący do niego. Jego wychowawczyni potwierdza, że dzięki Akademii skończył szkołę podstawową. Sytuacja domowa była u chłopca trudna.   

A czy wie Pani, co teraz dzieje się z tym absolwentem? Czy kontynuuje naukę?  

Po śmierci mamy, babcia przejęła nad nim opiekę. Rozmawiałam z wychowawczynią tego chłopca, który już jest absolwentem. W tym momencie kończy szkołę zawodową i jest najlepszy w klasie. Dobrze sobie radzi, więc myślę, że nie będzie miał problemów ze znalezieniem pracy.  

Wzruszająca historia. 

Pamiętam też taki rocznik w Akademii, na początku którego przyszedł do mnie Wolontariusz Akademii z informacją, że mamy tylko jedno Dziecko i mógłby przychodzić do tego Dziecka. Poszłam wtedy do Pani Dyrektor i mówię, jak wygląda sytuacja i nie wiem, czy warto podpisywać umowę z Akademią. Stwierdziłyśmy, że nawet jeżeli miałybyśmy pomóc jednemu uczniowi, to warto. Szkoły nic to nie kosztuje. A możemy pomóc. 

Wiem, że Pani zna dość dobrze Wolontariuszy ze swojej szkoły. Proszę powiedzieć, jakie cechy powinien mieć dobry Wolontariuszy w Akademii?  

To powinna być osoba, która nie boi się relacji z ludźmi, jest nastawiona pozytywnie do świata, która w naturalny, niewymuszony sposób stara się nawiązać relacje. Coś na zasadzie brata z siostrą. Żeby to nie było tak, że przechodzimy z misją naprawienia Dziecka. Tylko po prostu podążania za nim, wsłuchania się w niego. To bardziej, żeby Dziecko nas prowadziło. A nie, że my próbujemy go terapeutyzować czy naprawiać. Tylko, żeby działo się to w taki naturalny sposób poprzez wspólne wyjścia, wspólną aktywność fizyczną, gry planszowe czy jakieś łamigłówki, czy rozmowy o książkach, szkole. Obserwowanie, jak Dziecko się czuje, jakie ma problemy. Jak możemy mu pomóc, nie bawiąc się w terapeutę, tylko mieć szeroko otwarte oczy. I zachowywać się naprawdę z dużą dozą naturalności. Można powołać się na swoje doświadczenie. Bardzo łatwo mówić: nie rób tak, bo coś. A jeżeli powiemy, słuchaj też miałam taką sytuację. Też śmiali się ze mnie w klasie. Też byłam uczennicą. Byłem uczniem. To jest dobra metoda Wolontariusza. Bo przecież są Wolontariusze np. z politechniki i oni w ogóle nie mieli kontaktu z psychologią czy pedagogiką, a świetnie sobie radzą.  

Jakich argumentów użyje Pani, żeby zachęcić potencjalnych Wolontariuszy do udziału w Akademii?  

Będąc na studiach, byłam Wolontariuszką w Fundacji Przyjaciółka, która działała w Domach Dziecka i oferowała wsparcie Wolontariuszy. Miałam swoją Podopieczną, do której przychodziłam raz w tygodniu. Spędzałyśmy razem czas. Uczyłyśmy się, jeżeli była taka potrzeba. Czasami wychodziłyśmy do miasta pospacerować. Rozmawiałyśmy, jak minął tydzień, jakie ma plany. Chodziłyśmy na spacery. Ta dziewczynka czekała na mnie co tydzień.  Widziałam, że naprawdę niewielkim nakładem pracy można komuś sprawić przyjemność. Nie trzeba pieniędzy, tylko czas. Może ktoś ma jakiś dług wdzięczności? Mi ktoś pomógł, to ja chcę się odwdzięczyć. Niektórzy pomagają poprzez zbiórki, wpłacając pieniądze, a niektórzy uważają, że ten czas spędzony z kimś, ofiarowany raz w tygodniu dla tego jednego konkretnego Dziecka, jest dużo cenniejszy niż te składki czy datki do puszki. Ja też pomagam, tylko inaczej. Myślę, że wolontariat to jest taki dobry sposób na sprawdzenie siebie, bezkosztowy.  

Ale mówi się jednak, że czas to pieniądz.  

Oprócz studentów przychodzą ludzie z ustabilizowanym życiem, którzy mają pracę zawodową, są dobrze sytuowani. Im niepotrzebne jest nowe doświadczenie, ale mają jakąś wewnętrzną potrzebę. Myślę, że za każdą osobą stoi jakaś inna historia. I w każdej jest coś budującego, co może odegrać znaczącą rolę w życiu Dziecka.

Małgorzata Smorąg

– z wykształcenia pedagog specjalny i terapeuta pedagogiczny, pracuje jako nauczyciel wspomagający w szkole integracyjnej. Od 8 lat współpracuje z Akademią Przyszłości jako szkolny koordynator. Prywatnie mama szóstoklasisty.

Wspieraj Dzieci z Akademii Przyszłości,
by nie czuły się same w budowaniu wiary w siebie.

Ufunduj Indeks dla Dziecka z Akademii Przyszłości
i daj mu szansę na lepszą przyszłość.

To również Cię zainteresuje: